niedziela, 31 maja 2015

Wielbłąd przy bramie - Mirosław Salski


Tytuł: Wielbłąd przy bramie
Autor: Mirosław Salski
Oprawa: miękka
Liczba stron: 328
ISBN: 978-83-7835-268-6

Akcja powieści toczy się w Szczecinie i w Kopenhadze, gdzie na co dzień pracuje komisarz Olaf Potocki, któremu przyjdzie zająć się sprawą sięgającą korzeniami lat 50. Punktem wyjścia jest historia niejakiego Leona Ciesielskiego – jednego z bossów ówczesnego półświatka Szczecina, zmuszonego w 1968 roku do wyjazdu z kraju. Bezpośrednim zaś zaczynem jego niezwykła, nawet jak na 92 letniego obecnie starca, prośba skierowana do bratanka, Leona Ciesielskiego Juniora o załatwienie miejsca na szczecińskim cmentarzu i znalezieniu kobiety, która odegra rolę wdowy. Młody człowiek postanawia spełnić tę nieoczekiwaną prośbę, szybko jednak przekonuje się, że to nie była słuszna decyzja...

Wielbłąd przy bramie to naprawdę miłe zaskoczeni. Kiedy pierwszy raz dostałam tę książkę do ręki nie spodziewałam się tak dobrze zaplanowanej i tak wciągającej intrygi oraz tylu zaskakujących zwrotów akcji. Książkę wręcz pochłonęłam, ponieważ z każdą kartką była coraz bardziej ciekawa jak zakończy się ta historia. I na całe szczęście nie zawiodłam się jej zwieńczeniem.


Pierwsze co przychodzi mi do głowy gdy myślę o tej książce to to czy czytałam kiedyś bardziej zagmatwaną historię. Otóż mamy dwóch braci udających siebie nawzajem oraz syna lub bratanka jak kto woli, który nazywa się tak samo. Łatwo więc pogubić się w tej całej opowieści .. przynajmniej na początku, później coraz bardziej się do tego przyzwyczajamy i powoli rozróżniamy wszystkich bohaterów. Trzeba naprawdę skupić się w trakcie czytania, aby nie przegapić żadnych ważnych momentów i zwrócić uwagę na każdy szczegół.


Książka obfituje we wspaniałe i niezwykle plastyczne opisy krajobrazu ... najczęściej cmentarza, ale co tam, wciąż pięknie. Niekiedy jednak autor nieco przesadza z opisami i zamiast powieści, która toczy się w Szczecinie mamy istny przewodnik po mieście wraz z historią zabytków i gatunkami drzew na cmentarzu.   
Wraz z bohaterami poznajemy nie tylko Szczecin, ale także piękną Kopenhagę, w której także toczy się akcja.


Wielbłąd przy bramie został oparty na prawdziwych zdarzeniach mających miejsce w Szczecinie po wojnie. Poznajemy kulisy wielkiej kradzieży drogich zegarków, a także historię Leona Ciesielskiego jednego z ówczesnych bossów Szczecińskiego półświatka. 


Cała ta historia niezwykle wciąga, a sama intryga reprezentuje najwyższy poziom. Z pewnością przy tej książce nie można się nudzić więc polecam ją wszystkim fanom dobrego kryminału.




Mirosław Salski - dziennikarz telewizyjny. Zadebiutował w 2000 r. tomem opowiadań Lato oszustów (Wydawnictwo Promocyjne Albatros). Pięć lat później, za powieść Kawaler z odzysku dostał wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie Bellony, a w marcu 2008r., Wydawnictwo SOL, opublikowało jego kryminalną powieść Muzeum falsyfikatów. Mieszka i pracuje w Szczecinie, wykłada dziennikarstwo na Uniwersytecie Szczecińskim.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Videograf

sobota, 30 maja 2015

Czarci Most - Anna Bichalska

ISBN 978-83-7835-360-7
Wymiary 135 x 208 mm
Liczba stron 336
Okładka miękka
EAN 9788378353607
Data wydania 28 stycznia 2015

Młody pisarz książek dla dzieci, Mikołaj Osadnik po śmierci babki przyjeżdża do Czarciego Mostu – rodzinnego miasteczka, które opuścił jako dziecko. Na miejscu Mikołaj spotyka Jagę – dziennikarkę lokalnej gazety i znajomą z dzieciństwa, która opiekowała się jego babcią przed śmiercią. Wkrótce siostra Jagi zostaje zamordowana, a jej dziesięcioletni syn znika. Okazuje się też, że miasteczko nie jest takie, jak się na pozór wydaje, a miejscowe legendy i opowieści kryją w sobie wiele z prawdy. W jego pobliżu działają tajemnicze siły, a postacie z baśni i mitów żyją tuż obok ludzi od setek lat.
Głównym bohaterem tej powieści jest Mikołaj autor książek skierowanych głównie do dzieci. Po śmierci babki wraca do Czarciego Mostu uregulować kilka ostatnich spraw. Wkrótce w jego rodzinnym mieście zaczynają dziać się dziwne rzeczy postanawia więc zostać na dłużej i razem z koleżanką z dzieciństwa Jagą rozwiązać zagadkę.

Bardzo lubię książki, które łączą w sobie historie dla trochę starszych czytelników, ale także czerpią inspiracje z baśni i historii dla dzieci. W tej pozycji oprócz klasycznego kryminału pojawiają się także motywy z legend, które czyta się bardzo lekko i przyjemnie. Co prawda motyw kryminalny jak i cała fabuła ogółem nie jest niczym odkrywczym, walka ze złem i grupa strażników próbująca ocalić ludzkość to powiedzmy sobie szczerze klasyka powieści fantasy.

 Mimo, że czasami można zauważyć, że Czarci Most jest debiutem pani Anni Bichalskiej książka jest naprawdę dobrze napisana, a drobne niedociągnięcia nie zwracają na siebie aż tak dużej uwagi ( no może troszeczkę ten chaos w dialogach ). Przede wszystkim miała wrażenie, że autorka próbuje zmieścić zbyt wiele historii na zbyt małej ilości stron. Dlatego też mam wielką nadzieję na powstanie kolejnej części zwłaszcza, że zakończenie jak najbardziej pozostawia ku temu możliwość.

Mówiąc o zakończeniu należy zwrócić uwagę, że autorka bardzo dobrze sobie z nim poradziła i z pewnością udało jej się pozytywnie zaskoczyć wielu czytelników. Postacie także do siebie przekonują i dają się lubić. Bardzo szybko polubiłam Jagę i Mikołaja mimo, że miał kilka strasznie denerwujących momentów. Szkoda, że nie mieliśmy okazji poznać babci Mikołaja ... musiała być niezwykłą kobietą :)

Na sam koniec słówko o wspaniałej, przyciągającej uwagę okładce, która wręcz idealne pasuje do zawartości książki. Czarci Most to lekka, przyjemna lektura dla każdego kto ma choć trochę wyobraźni i jak ja kocha legendy i pełne magii baśnie.


Anna Bichalska - urodzona 28.10.1983 r.  na skraju Podlasia, w miasteczku mlekiem płynącym, gdzie czerwony wilk (bez Czerwonego Kapturka) przemyka wśród drzew. Obecnie mieszka w Ełku. Lubi (prawie) wszystko, co czworonożne i kudłate, gitarowe brzmienia oraz klasykę baśni i grozy. Dotychczas publikowała opowiadania, Czarci Most to jej debiut powieściowy.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Videograf 

sobota, 23 maja 2015

Kompleks boga - Piotr Rozmus


Autor: Piotr Rozmus
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 210x135 mm
Ilość stron: 400
ISBN: 978-83-7835-372-0
Cztery na pozór zupełnie obce i diametralnie różne osoby, żyjące w przeświadczeniu, że ich sekrety nigdy nie wyjdą na jaw, budzą się w zimnym, mrocznym pomieszczeniu zamknięci w klatkach. Nie wiedzą gdzie są, i dlaczego. Kiedy dostrzegają zwisający z sufitu hak i stojący w kącie stół z narzędziami z nierdzewnej stali, opuszcza ich wszelka nadzieja, że mogą wyjść z tego żywi. Tymczasem komisarz Pieńkowski prowadzi śledztwo w sprawie zaginięć czterech studentek szczecińskich uczelni. Policja nie ma żadnego śladu i z każdym dniem odczuwa coraz większą presję ze strony lokalnej społeczności i mediów. Motyw seksualny wydaje się być oczywisty, jednak kolejne zaginięcia sugerują coś zupełnie odwrotnego…
Po tak wspaniałej książce jaką była "Bestia" spodziewałam się po autorze czegoś niezwykłego, zaskakującego, trzymającego w napięciu co na długo zapadnie mi w pamięci ... i oczywiście nie zawiodłam się. Kompleks Boga to połączenie thrillera i kryminału i myślę, że można dodać nawet odrobinę horroru, wszystko to razem daje naprawdę wybuchową mieszankę.

Całą historię poznajemy z trzech perspektyw: ofiar, mordercy i śledczych. Krystian, Ewa, Natalia i Wojtek to pozornie zupełnie inne, różne osoby, które nie mają ze sobą nic wspólnego i nie zdają sobie sprawy z tego, że są częścią wielkiego planu odkupienia grzechów.

Powieść zbudowana jest dość schematycznie. Najpierw poznajemy jednego z naszej czwórki głównych bohaterów, spędzamy z nim trochę czasu i poznajemy go, jego największe grzechy i przewinienia, do czego był zdolny i czego się dopuścił, w jaki sposób zmarnował swoją drugą i ostatnią już szansę na dobre i uczciwe życie. Kiedy już poznamy tę osobę zostaje ona nagle porwana i budzi się zamknięta w klatce w zimnej i ponurej piwnicy gdzieś na odludziu, a jedyną osobą, którą widuje codziennie, oprócz swoich współwięźni, jest psychopatyczny morderca.

I to właśnie na psychice tego mordercy skupia się większa część książki, powoli poznajemy czarny charakter tej historii Antkowiaka, Karola, a może Jana ... jak wolicie. Zgłębiamy jego psychikę i dowiadujemy się co takiego skłoniło go do tak okrutnych czynów i dlaczego wydaje mu się, że może wymierzać sprawiedliwość w imię Boga .

Myślę, że najsłabszy w tej książce jest wątek kryminalny, nie jest on zły, ale najmniej wciąga i jest po prostu nijaki. Śledczy jakoś do siebie nie przekonują, a cała ich akcja kończy się za szybko i zbyt łatwo.

Autor zbudował wspaniały klimat całej historii, trzyma w napięciu i niepewności o los bohaterów i z pewnością podczas lektury można poczuć się jak przy naprawdę dobrze napisanej książce grozy.
Bestia pełna była mocnych i brutalnych scen takich, które pojawiają się także w Kompleksie Boga i mimo, że książki są napisane w nieco innym klimacie obie uważam za warte przeczytania.

A ja tym czasem czekam na kolejną powieść Piotra Rozmusa.



PIOTR ROZMUS (ur. 1983); absolwent doradztwa psychospołecznego, socjologii stosowanej oraz profilaktyki społecznej i resocjalizacyjnej.
Jego przygodę z literaturą zapoczątkowała fascynacja powieściami fantasy Roberta E. Howarda, które pochłaniał jako mały chłopiec. Miłośnik twórczości Stephena Kinga, Dana Browna, Deana Koontza i Grahama Mastertona.
Mieszka wraz z żoną w malowniczym Szczecinku.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Videograf 

piątek, 15 maja 2015

Pan na Wisiołach. Trzeba to zabić - Piotr Kulpa


Autor: Piotr Kulpa 
Seria: Pan na Wisiołach
Oprawa: miękka
Format: 135x208 mm
Ilość stron: 376
ISBN 978-83-7835-347-8
Trzecia część cyklu o demonicznej wiosce zamieszkałej przez starców; dalsze losy rodziny mieszczuchów, którzy odważyli się rozpocząć życie z dala od cywilizacji.
Od krwawych wydarzeń w Wisiołach mija sześć lat. Tymoteusz, odrzucony przez rodzinę, przebywa w specjalnym ośrodku dla "bestii". Magda z dorastającym Czarkiem oraz pięcioletnią Anielką, chorą na progerię, znajdują schronienie w mieście w centrum Polski. Tymczasem przez kraj przetacza się fala niewyjaśnionych śmierci, a Czarek pchany dziwnym pragnieniem jedzie do ojca. W czasie jego nieobecności w domu zagnieżdża się opętańcza siła i bierze we władanie mamę. Jego siostrą interesuje się tymczasem HUMANGEN, fundacja prowadząca badania nad starzeniem się. Do Bełchatowa, miejsca zamieszkania Anielki ściągają wszystkie złe siły i moce. Dlaczego? Co takiego kryje w sobie skazana na przedwczesne starzenie dziewczynka?
I oto recenzja kolejnego zwieńczenia serii, najpierw Darda teraz Kulpa. Wielka szkoda, że to wszystko już za mną, bo Pan na Wisiołach to na prawdę dobra trylogia, która na długo zapadnie mi w pamięci.

Akcja tym razem nie toczy się w przeklętej wiosce zamieszkanej przez samych staruszków i rodzinę Smutów, tym razem przenosimy się i w miejscu i w czasie by poznać dalsze losy naszych ulubionych bohaterów.

Akcja ostatniego tomu rozgrywa się pięć lat później w Bełchatowie gdzie obecnie mieszkają Magda z Czarusiem i nąwą postacią Anielką. Tym czasem Tymek siedzi zamknięty w szpitalu dla psychicznie chorych gdzie wciąż próbuje oczyścić się z zarzutów.
Przeczuwając jedna, że stanie się coś ważnego ucieka on ze szpitala i wraca do Wisiołów.

Książka była na prawdę interesująca, od samego początku zastanawiałam się jak autor chce zakończyć całą historię. Niestety na ostatnim tomie trochę się zawiodłam, zdecydowanie zabrakło mi klimatu Wisiołów, który tak bardzo urzekł mnie w pierwszym tomie i był według mnie największym plusem tej powieści i przyciągał czytelników. Miałam nadzieję że Pan na Wisiołach nie będzie jedną z tych serii, które wspaniale się zapowiadają, a z każdym kolejnym tomem idzie im coraz gorzej no, ale niestety tak się stało.

W trzeciej części najbardziej brakowało mi Krużgana i innych staruszków, a przede wszystkim cygana Gajgaro i jego skrzypiec. Razem z całym miasteczkiem z książki zniknęła ta atmosfera magii i ludowych mądrości. To właśnie tajemnicze miejsce, przez nikogo nie znane i ukryte gdzieś przed spojrzeniami ciekawskich budziło zachwyt i sprawiało, że książkę trudno było odstawiś z powrotem na półkę. .

Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że tom ten muszą przeczytać wszyscy, którzy zakochali się w Wisiołach tak jak ja. Historia zakończyła się może nie po mojej myśli, ale jednak całkiem przyzwoicie.

Mimo wielu uwag cała trylogia godna jest polecenia jako powieść grozy dla osób lubiących mroczny klimt i tajemnice na każdym kroku. Ja z pewnością będę czekać na kolejne książki pana Piotra Kulpy, ponieważ sam styl autora bardzo przypadł mi do gustu i jestem pewna, że jeśli tylko pojawi się kolejna książka grozy jego autorstwa stanie się moją nową ulubioną historią .

Autor : Piotr Kulpa

Człowiek orkiestra. Pisze wiersze, powieści,dramaty, piosenki. Frontman zespołu meakulpa. Prowadzi amatorski teatr Trupa Propaganda. Mieszka w Bełchatowie, z żoną, córką i psem. Do tej pory wydał dwie powieści familijne: Ciepełko oraz Hala i Bas. Żona mówi o nim "dziecko z brodą". Wierzy, że świat będzie kiedyś gorszy.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Videograf